– Ponownie zbieramy się na wrocławskim Rynku, by otoczyć modlitwą zarówno bezbronne dzieci nienarodzone, które stają się narzędziem walki politycznej, jak i samych polityków, którzy będą decydować o ich życiu. W tych dniach w sejmie procedowane są aż cztery ustawy aborcyjne lewicy zakładające znaczącą liberalizację obecnego prawa – to między innymi swobodne zabijanie nienarodzonych dzieci aż do 12 tygodnia ciąży czy likwidacja karania za pomocnictwo w aborcji. Widzimy jak ważna w tym czasie jest wspólna modlitwa, swoją obecnością chcemy też pokazać, że nie wszyscy są za aborcją – mówili przed rozpoczęciem modlitwy różańcowej organizatorzy z inicjatywy „Wrocław dla życia”.
– Nie możemy być obojętni, na to, co dzieje się w naszym kraju i patrzeć biernie, jak ludzkie życie jest nieszanowane od samego początku istnienia. Można powiedzieć, że w tym momencie traci na wartości człowiek, a zyskują idee – zaznacza Mirosław Chometa, który na Rynku modlił się razem z żoną Mariolą. – Cieszę się, że tak dużo młodych ludzi przyszło dzisiaj modlić się i bronić życia. W tym roku już po raz 16. podjęłam duchowa adopcję dziecka poczętego i wierzę, że 15 dzieci już mi się „urodziło”, że tyle udało się już uratować – dodaje pani Mariola.
– Jak mówił św. Jan Paweł II: „Naród, który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości”. A poza tym ktoś musi mówić w imieniu tych dzieci, ktoś musi stanąć w ich obronie – mówi pani Marta, która na wspólny różaniec przyjechała aż z Kątów Wrocławskich. Sama przeżyła stratę swojego nienarodzonego dziecka: – W ósmym tygodniu ciąży moje dzieciątko zmarło. W szpitalu wykonywano mi łyżeczkowanie bez narkozy, więc dokładnie widziałam, że to nie był żaden „zlepek komórek”. Było to traumatyczne doświadczenie, nie życzę nikomu takiego dramatu. I na pewno nie jest prawdą to, co krzyczą aktywistki na wiecach, że aborcja to „piękny czas”. Każda matka, która decyduje się na aborcję, nie przestaje być matką. Ona po prostu zostaje matką zabitego dziecka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu