
Archiwum Włodzimierz Rędzioch
Wspominam ten historyczny dzień w rozmowie z Michelinim.
- Jak poznał Pan Jana Pawła II?
- Towarzyszyłem mu, nie jako watykanista, lecz jako korespondent telewizji włoskiej, od czasu jego pierwszej podróży do Meksyku w styczniu 1979 r. i do Polski w czerwcu tego samego roku. Ta niezwykła podróż doprowadziła dziesięć lat później, w listopadzie 1989 r., do upadku Muru Berlińskiego i rozpadu tego, co Jan Paweł II określił mianem „tragicznych utopii”. W ciągu 10 lat, od Bałtyku po Morze Czarne, bez rozlewu krwi, pierwszy w historii słowiański papież wniósł zasadniczy wkład w odzyskanie wolności przez wiele narodów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Znał Pan również wybitnego francuskiego genetyka, profesora Lejeune'a. W jakich okolicznościach się poznaliście?
- Poznaliśmy się właśnie w maju 1981 r. Później spotkałem go w Paryżu na konferencji na temat rodziny zorganizowanej przez Matkę Teresę z Kalkuty. Później spotykaliśmy się na wielu innych konferencjach na całym świecie z Lejeunem i wieloma innymi przyjaciółmi zaangażowanymi w obronę instytucji rodziny, która była zaciekle atakowana przez wrogów życia od momentu poczęcia.
- Czy spotykaliście się także w Rzymie?
- Tak, kiedy przyjeżdżał do Rzymu na spotkania Papieskiej Akademii Nauk, prof. Lejeune i jego żona Birthe, z pochodzenia Dunka, regularnie gościli u nas na obiadach. Moja żona Birgit miała również matkę Dunką; ojciec był Niemcem.
Reklama
- Jan Paweł II bardzo cenił profesora Lejeune'a. Zorganizował Pan spotkanie Papieża z profesorem w bardzo szczególnym dniu roku 1981. Czy mógłby Pan powiedzieć coś więcej o tym wydarzeniu?
- Podczas swojego pobytu w Rzymie profesor poprosił mnie o zorganizowanie spotkania z Janem Pawłem II. Poinformowałem sekretarza Papieża, ks. Stanisława Dziwisza, o życzeniu profesora. Rano 13 maja o 10.30 ks. Stanisław oddzwonił do mnie i powiedział: „Przyjdźcie na objad”.
- 13 maja 1981 roku przeszedł do historii jako dzień zamachu na Jana Pawła II. A Pan wraz z prof. Lejeunem byliście w tym dniu na objedzie u Papieża…
- Byliśmy w Pałacu Apostolskim o godzinie 13.30 w dniu, który był dniem rocznicy pierwszego objawienia w Fatimie. Po serdecznym powitaniu profesora i jego żony przez Papieża, usiedliśmy we trójkę przed Ojcem Świętym, a ks. Stanisław i drugi sekretarz zajęli miejsca po bokach stołu. Papież rozpoczął rozmowę od tematu, który był mu szczególnie bliski. Papież był rozgoryczony milczeniem Episkopatu Włoch w sprawie odrzucenia przez Trybunał Konstytucyjny pytania referendalnego najbardziej sprzyjającego życiu. Następnie rozmowa zeszła na sytuację Kościoła we Francji, którą analizował Lejeune, przytaczając wrogie mu epizody, nie tylko ze świata polityki, ale także ze strony przedstawicieli środowiska kościelnego. Obiad wykraczał poza zwykłą rutynę – z reguły po godzinie Papież żegnał gości i odchodził, ale tego dnia spotkanie zakończyło się około 15.30.

Archiwum Włodzimierz Rędzioch
- Co się wydarzyło po obiedzie?
Reklama
- Państwo Lejeunes pojechali bezpośrednio na lotnisko, aby wrócić do Paryża, natomiast ja, nie będąc akurat w pracy, udałem się do siedziby szkoły, którą zorganizowałem wraz z innymi rodzicami. Około godziny 17.30 moja przyjaciółka, wiedząc, że jestem w szkole, zadzwoniła do mnie, aby poinformować mnie o ataku na Papieża, którego miał dokonać turecki terrorysta Alego Agca. Podczas gdy jej dzieci oglądały kreskówki, transmisja została przerwana przez specjalne wydanie wiadomości, w którym opowiedziano o zamachu. Powiedziałem jej, że to niemożliwe, że rozstałem się z nim w apartamencie papieskim dwie godziny wcześniej i to absurd, że został postrzelony w Pałacu Apostolskim.
„Nie” – powiedziała mi z sercem w gardle – „Na placu, podczas audiencji!” Dopiero wtedy przypomniałem sobie, że tego dnia audiencję generalną na placu Świętego Piotra przeniesiono na popołudnie, na godzinę 17.00, ze względu na wyjątkowo intensywny upał w miesiącu maju.
- Co Pan wtedy zrobił?
- Pobiegłem do samochodu i pojechałem do siedziby telewizji myśląc tylko o jednym - świat nie mógł stracić Jana Pawła II, pierwszego w historii papieża słowiańskiego, papieża o tak głębokiej pobożności maryjnej, że chciał mieć „M” pod krzyżem w swoim herbie, papieża, który w dniu swojej intronizacji, 22 października 1978 r., prosił świat, aby „się nie lękał” i „otworzył drzwi Chrystusowi”, papieża, który Chrystusowi poświęcił swoją pierwszą encyklikę Redemptor Hominis, w której określił Chrystusa jako „centrum kosmosu i historii”. Myśl, że światu nie można odebrać tego wielkiego Papieża, nie opuszczała mnie.
- Papież został przewieziony do Polikliniki Gemelli…
Reklama
- Ja też tam pojechałem - przybyłem do Polikliniki Gemelli kilka minut po tym, jak Papież został zabrany na salę operacyjną. W sąsiednim pokoju zapytałem ks. Stanislao: „Gdzie?” Wskazał na brzuch i powiedział, żebym nikomu o tym nie mówił. Był tam też jakiś kardynał, który odmawiał różaniec. Dzięki Bogu chirurg, prof. Francesco Crucitti, zaalarmowany przez zakonnice z kliniki św. Piusa XI, w której przyjmował, przybył niezwłocznie na salę operacyjną i w ten sposób uratował Papieża. Jan Paweł II był mu zawsze wdzięczny, tak bardzo, że gdy prof. Crucitti zmarł przedwcześnie 26 sierpnia 1998 r., Papież udał się do jego domu, aby oddać hołd zmarłemu.
- Wiadomo jak prof. Lejeune zareagował na wiadomość o zamachu na Jana Pawła II?
- Wieczorem 13 maja dowiedziałem się od Birthe Lejeune, że zaraz po przybyciu do Paryża dostali wiadomość o zamachu od taksówkarza, który wiózł ich do domu. Szok był tak wielki, że Lejeune poczuł się bardzo źle i tego samego wieczoru musiał być hospitalizowany.
- Karol Wojtyła był bardzo wierny swoim przyjaźniom. Czy tak samo było z prof. Lejeunem?
- Tak, pozostali przyjaciółmi, aż do śmierci profesora. W 1994 r. Jan Paweł II mianował go pierwszym prezesem Papieskiej Akademii Życia, instytucji bardzo pożądanej przez Papieża, który poświęcił swoją pierwszą adhortację apostolską Familiaris consortio (22 listopada 1981 r.) tematyce rodziny i życia. Ale chciałem też przypomnieć inny fakt, który pokazuje, jak silna była ich więź. Jérôme Lejeune zmarł w wieku 68 lat w 1994 r., a trzy lata później Jan Paweł II udał się do Francji na Światowe Dni Młodzieży w 1997 r. Papież chciał, choć wcześniej nie było to zaplanowane i wbrew radom władz francuskich, udać się na mały cmentarz pod Paryżem, gdzie profesor został pochowany, aby oddać hołd swemu przyjacielowi.