Od teraz będzie to wspomnienie rozpoczęcia drogi ku Rzymowi. Dzisiejsze czytanie z Dziejów Apostolskich pokazuje Apostoła Pawła wchodzącego do Wiecznego Miasta. I w tym momencie wyobraziłem sobie mężczyznę idącego w długiej szacie, mającego torbę na ramieniu, sandały na nogach. I pomyślałem, że jest jakieś prawdopodobieństwo, że tymi drogami do Rzymu podążało przez wieki wielu świętych Kościoła katolickiego przemierzało. O samym znaczeniu Via Francigena pisałem wczoraj, więc nie powtarzając się przejdę dalej. Apostoł Paweł był człowiekiem drogi. I tak, jak my podążamy w ku Rzymowi, tak on szedł i spotykał na swojej drodze różnych ludzi. On nie wiedział kim są, oni nie wiedzieli z kim mają do czynienia. Wydaje mi się jednak, że jako człowiek Chrystusowy, chętnie napotkanym ludziom o swoim Mistrzu mówił. Nie było to na tamte czasy łatwe zadanie, bo przecież groziła za to śmierć. On się tym nie martwił. Robił po prostu swoje.
Reklama
Idąc ulicami Viterbo w sobotni poranek nie spotka się zbyt wiele osób. Można za to spotkać pielgrzymów, którzy z różnych stron idą do grobu św. Piotra, czy też w sposób szczególny uczcić Rok Jubileuszowy. Zresztą na trasie nie da się tego pominąć. W ramach roku 2025 postawiono na trasie okolicznościowe słupki, które mówią o tym. Dodatkowo można się z nich dowiedzieć, że Via Francigena to szlak idący z Canterbury do Rzymu. Nie da się też na trasie zgubić, bo oznaczeń jest wiele i są bardzo widoczne. Ku radości mnie, jako Polaka, wystarczy szukać biało-czerwonych i już się wie, że obrało się dobry kierunek. W wielu miejscach w środku tych barw jest narysowany na czarno znaczek pielgrzyma, albo na słupach jest wielka czarna metalowa strzałka, a na niej pielgrzym. Na większych skrzyżowania są duże znaki drogowe koloru brązowego wskazujące kierunek i w wielu miejscach informacje ile km jest między miejscowościami, co pozwala zweryfikować przejście.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nie znając wcześniej trasy, można się pozytywnie zaskoczyć. Widokami, przestrzenią i mijanym terenem. Zazwyczaj górzysty, ale w największe słońce bardzo przyjemne były ścieżki leśne, których było bardzo wiele. Wśród spotkanych ludzi widać także szacunek do księdza. To cieszy. Spotkałem także osoby, które prosiły o błogosławieństwo, a także opowiadały o swoich księżach z parafii. Nie znam języka włoskiego, ale w bardzo prostych słowach zrozumiałem, że w tej konkretnej parafii było dwóch księży, lecz msza celebrowana jest tam tylko raz w miesiącu. To jeszcze bardziej uświadomiło mi, jak bardzo nam w Polsce dobrze, że Msza święta celebrowana jest codziennie. Tu też zachęcam, aby w tym momencie pomodlić się o wierne i święte powołania do życia kapłańskiego.
Dotarłem też do miejscowej świątyni. Akurat była przy drodze. Od zewnątrz wygląda, jakby czas się zatrzymał 50 lat temu. Zamknięty. Ale to spotkanie z Panem Jezusem w tabernakulum zostało przełożone do następnej miejscowości. To w San Martin al Cimino była okazja do modlitwy brewiarzowej i chwili zatrzymania się. Miejscowość bardzo niepozorna, ale z piękną świątynią i pięknym, ogromnym, chyba sztandarem z obrazem Ostatniej Wieczerzy. Pojawiło się także tam dwóch kapłanów - zapewne wspomniani z opowieści wioskę wcześniej.
Ewangelia dzieje się na naszych oczach, chodź tego nie dostrzegamy, Jezus wciąż mówi do nas w swoim słowie. Nie bez przyczyny nasz Pan uczył swoich uczniów modlić się. To właśnie modlitwa jest pomocą, zwłaszcza w trudnych momentach. Często, gdy są mocne podejścia, lubię modlić się na różańcu. Moc płynąca z modlitwy sprawia, że nie droga jest najtrudniejsza, ale skupienie i rozważanie poszczególnych tajemnic wykorzystując do tego myśl, słowo, przestrzeń i piękny świat stworzony przez Pana Boga.
I finał. Najpiękniejszy, jaki może być. Kościół. Cisza. Adoracja Najświętszego Sakramentu. Wielka radość, a uklęknięcie i modlitwa dodały dodatkowych sił. Była to nie tylko modlitwa dziękczynna, ale przede wszystkim błagalna. Jednak nie samo wysłuchanie tej modlitwy było celem. Po prostu w komunikacji z Panem Jezusem zawsze staram się pamiętać, aby dawać mu przestrzeń do działania. Jest w tym niesamowity. Dopiero później zorientowałem się, że w prezbiterium modli się sześć sióstr zakonnych, zorientowałem się w momencie, gdy jedna z nich akurat rozpoczynała modlitwę leżąc krzyżem. Czeka nas jeszcze Eucharystia. To już za chwilę. Dziś Wigilia Zesłania Ducha Świętego. Piękny czas.