W takiej właśnie pełnej nadziei perspektywie staraliśmy się przeżywać jubileusz Chrztu Polski w Gnieźnie, w Poznaniu, na Jasnej Górze i w Krakowie, a także w tylu innych miejscach w naszej Ojczyźnie. Z takim nastawieniem chcemy powracać do chrztu Mieszka i do naszego własnego chrztu.
Widzimy przecież, że na horyzoncie wspólnego życia, pod polskim niebem, w naszych domach rodzinnych wciąż są takie wartości, dzięki którym, pomimo dzielących nas różnic, naprawdę możliwa jest zgoda i jedność. "Albowiem – jak nam mówił jeszcze papież Franciszek – to właśnie zgoda, pomimo różnorodności poglądów, jest pewną drogą do osiągnięcia dobra wspólnego całego narodu polskiego". I dlatego prosił w modlitwie Maryję, aby zaszczepiła w nas "pragnienie wyjścia ponad krzywdy i rany przeszłości i stworzenia komunii ze wszystkimi, nigdy nie ulegając pokusie izolowania się i narzucania swej woli". Modlił się przed Czarną Madonną o naszą wzajemną miłość, o przebaczenie i pojednanie, o zapomnienie i darowanie sobie nawzajem urazów i krzywd, o naszą narodową zgodę, która leży u fundamentów szczęśliwej dla wszystkich przyszłości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
2. Siostry i Bracia w Chrystusie Panu! Wspaniale jest więc dziękować Bogu, który nie jest kimś odległym i niedostępnym, lecz Ojcem, który podąża z nami, bierze nas za rękę i nam towarzyszy. Jest On tak bardzo bliski, że – jak to mówił na tym miejscu papież Franciszek – konkretnie schodzi w nasze codzienne wydarzenia, aby iść z nami. Dla nas zaś, Polaków, szczególnym znakiem bliskości Boga, właśnie na tym jasnogórskim szczycie, jest obecność Matki naszego Pana Jezusa Chrystusa, Matki Kościoła i Matki Miłosierdzia, naszej Jasnogórskiej Pani i Królowej, naszej Matki Bożej Częstochowskiej.
Świadomi tego, w pierwszej modlitwie mszalnej powtórzyliśmy, że to sam Bóg dał narodowi polskiemu w Najświętszej Maryi Pannie przedziwną pomoc i obronę, a Jej święty obraz jasnogórski wsławił niezwykłą czcią wiernych. Czyż nie jest bowiem prawdą – jak to trafnie ujął święty Jan Paweł II – że właśnie "poprzez owo wydarzenie z 966 roku, poprzez chrzest, u początków naszych dziejów, Jezus Chrystus został zaproszony do Ojczyzny jakby do polskiej Kany. I zaproszona z Nim przybyła od razu Matka Jego. Przybyła i była, i jest obecna wraz ze swym Synem".
Reklama
A mówiąc tak o obecności Bożej Rodzicielki, Jan Paweł II wskazał nam jeszcze, że poprzez Obraz Jasnogórski, poprzez cudowny wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej, to pierwsze zaproszenie i ta maryjna obecność w naszych dziejach przybrały jakby nowy kształt. Najgłębsza prawda o nas samych, nasza tożsamość jest zatem nieodłącznie związana z tym cudownym miejscem, z Jasną Górą zwycięstwa, i ze szczególnym wstawiennictwem Matki Bożej Częstochowskiej, w którym pokładamy nadzieję. Albowiem to właśnie tutaj – jak zaświadczył nam ten szczególny jasnogórski pielgrzym papież Franciszek – możemy "namacalnie dotknąć konkretnej i przezornej czułości Matki wszystkich". Tutaj, podobnie jak w Kanie, spotykamy Jej matczyne spojrzenie, troskliwe i opiekuńcze. Tutaj też jesteśmy w szkole posłuszeństwa i zawierzenia Jezusowi we wszystkich sytuacjach.
Maryja nie tylko wstawia się za nami, ale uczy wrażliwości i dobroci, wyobraźni czy wręcz fantazji miłosierdzia, konkretnego poświęcenia swojego życia drugim. Jak to kiedyś trafnie ujął papież Benedykt XVI, Jej świadectwo staje się programem życia: nie stawiać siebie w centrum, ale zostawić miejsce dla Boga spotkanego zarówno w modlitwie, jak i w posłudze bliźniemu – tylko wtedy świat staje się dobry.
3. Umiłowani Czciciele Częstochowskiej Pani! Dzisiejsza uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej to kolejna okazja, aby zwrócić się do Niej. To szansa, aby szukając u Niej wstawiennictwa przed Bogiem, uwierzyć w ożywczą siłę Jej życia, wpatrzeć się w Jej sposób postępowania i zaczerpnąć moc dla naszego życia i postępowania. Dając nam bowiem Maryję za Matkę, dając – jak modliliśmy się – w Niej przedziwną pomoc i obronę, sam Bóg, Mądrość Boża, słowami zaczerpniętymi z Księgi Przysłów zachęca nas dzisiaj: przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń (…) nie odrzucajcie. Błogosławiony, czyli szczęśliwy, jest ten, kto słucha, kto czuwa, kto ma serce otwarte i gotowe, by przyjąć to, co ukazuje nam Bóg przez Maryję, bo ten właśnie znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana.
Papież Franciszek zauważył, że Maryja - jak kiedyś w Kanie Galilejskiej – tak i dziś pomaga nam odkryć, czego nam brakuje do pełni życia. Bo życie w swej pełni, to życie szczęśliwe, pełne Bożego pokoju i ładu, życie, które nie jest targane różnymi sprzecznościami, wydawane na pastwę naszych egoizmów, karmione pragnieniem wygody, beztroską czy obojętnością na drugich. Pełnia życia to również zdolność odkrywania naszego życia w owej pełni czasu, o której przypomina nam dziś Apostoł Paweł w Liście do Galatów. A życie w pełni czasu, to – jak usłyszeliśmy – życie synów Bożych, a nie zatrwożonych niewolników, życie ludzi, którzy w Jezusie Chrystusie wciąż doświadczają przebaczającej miłości Boga, przyjmują ją i żyją nią na co dzień, życie tych, którym Bóg w Jezusie Chrystusie ofiaruje swoją bliskość, by potrafili o niej zaświadczyć wobec innych, obdarowując ich miłością i pokojem.
W Kanie Galilejskiej z tej bliskości z Jezusem, z tego życia w pełni czasu, zrodziło się w Maryi nie tylko pragnienie, by pomóc zakłopotanym nowożeńcom, ale i ufność Jezusowi: zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Nikt bowiem z nas nie jest w stanie sam, jedynie o własnych siłach i jakimś własnym pomysłem, uczynić swego życia pełnym i szczęśliwym. Nikt nie przemieni wody w wino, nie dokona uzdrawiającego cudu i nie zapewni innym pełni szczęścia.