Gdy czytałem ten fragment wywiadu młodej kobiety przypomniała mi się jedna z wizyt kolędowych. To było na poddaszu starej, komunalnej kamienicy. W przedsionku było coś przypominającego łazienkę. Za drzwiami wejściowymi po prawej stronie dwupalnikowa kuchnia i mały zlewozmywak. Po lewej stronie lodówka. Dalej, przytulona do ściany wersalka. Miejsce do spania kilkunastoletniego syna. Na wprost dwuosobowe łóżko dla trzydziestokilkuletniej matki i młodszej córki. Gdzieś pod oknem malutki stolik. Do ogrzewania służyła mała tzw. koza. W miarę schludnie. Czysto. Wszystkiego jakieś 20 metrów kwadratowych. Zaraz po tym wspomnieniu myśl pobiegła mi nad Bałtyk i czasy niedawno minionych wakacji w trakcie których, polscy celebryci, no nie wszyscy, ale kilkoro na pewno, cały czas publicznie stękali i jęczeli narzekając jakie to okropne katusze musieli przeżywać wypoczywając nad polskim morzem z Kowalskimi i Nowakami, którym w tym roku być może pierwszy raz udało się wyrwać na wczasy także dzięki pieniądzom z programu 500+.
I refleksja. Jak bardzo ci, którzy stali się w III RP elitami oderwali się od przeciętnego Polaka. Jak bardzo go nie znają. Jak nie wiedzą jak on żyje. A gdy już się dowiedzą jaki on jest to – przykro powiedzieć – nim gardzą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu